Jak w klasie pracuję indywidualnie?
Dzień
dobry, wyciągamy książki, zeszyty, robimy zadanie 1…
Klasy są przepełnione…
Nie ma pieniędzy na mniejsze grupy… Prywatne szkoły… Edukacja domowa…
Korepetycje… Nie mam czasu z każdym uczniem pracować indywidualnie… On się nie
uczy… Jej się nie chce… On liczy czas do końca lekcji, chociaż dopiero się
zaczęła.
Wiele mówi się o tym, że
dzieci szybciej uczą się w mniejszych grupach. Fakt, tak jest efektywniej.
Rzeczywiście jest ich wtedy łatwiej nauczyć, ma się więcej czasu dla każdego.
Ale w takiej dzisiejszej szkole też się udaje.
Opowiem Wam dzisiaj jak
ja indywidualizowałam pracę na lekcjach.
Po pierwsze, każdy uczeń
ma swoje potrzeby. Jeden szybciej nauczy się współpracując z kolegą czy
koleżanką, innemu łatwiej będzie zrobić coś samodzielnie, inny potrzebuje
pomocy nauczyciela, jeszcze ktoś będzie chciał uczyć się grając w gry. To jasne.
Pytanie, jak to pogodzić podczas 45 minut?
Korzystajmy z różnych
metod pracy. Nie muszą być bardzo wyszukane: praca w grupach, praca własna
z
ćwiczeniami, z podręcznikiem, zadania w parach, gry planszowe, gry komputerowe,
quizy na telefon, prowadzenie lekcji przez uczniów, projekty.
Na początku swojej pracy
chciałam robić wszystko na raz (wiadomo pierwszy rok pracy), co nie pozwoliło
mi sprawdzić, czy dany sposób działa. Zwolniłam, pracowałam dwoma metodami
przez miesiąc, przez kolejny wprowadzałam coś nowego. Pytałam. Dzięki temu
miałam rozeznanie co uczniowie lubią, a co im nie odpowiada. To nie jest też
tak, że zawsze trzeba mieć wypasione lekcje, robić szalone rzeczy. Nie,
wszystko w granicach rozsądku. Nie mam siły, czasu przygotować lekcji bardziej
aktywizującej, nie ma problemu, przygotowuję to co mi najłatwiej.
Większość lekcji
prowadziłam metodą pracy własnej. Wprowadzałam temat na tablicy (lub za pomocą
gotowych filmików), zadając pytania w celu usystematyzowania wiedzy, podając
przykłady. Kilka podpunktów rozwiązywaliśmy na tablicy a reszta była do pracy
własnej na lekcji.
Praca własna pracy
własnej nie równa. Na moich lekcjach część uczniów pracowała grupowo, były
pary, gdzie jeden uczył drugiego. Były osoby, którym jeszcze raz wszystko
pokazywałam i przerabiałam kilka przykładów od nowa, bo dopiero wtedy
rozumieli.
Taki mix pozwalał mi
kontrolować postępy każdego z osobna. CIEKAWOSTKA: Nauczyciele rzadko
korzystają
z krzeseł stojących przy biurkach. Przynajmniej mi nie było
potrzebne, całe 45 minut spacerowałam między ławkami sprawdzając, czy zadania
są dobrze zrobione, dawałam wskazówki, tłumaczyłam indywidualnie.
I wiecie co? Potrafiliśmy
tak zrobić bardzo dużo! Każdy uczył się jak lubi.
Dobrze? Komfortowo?
Coś bym jednak
udoskonaliła. Moim małym marzeniem jest taka praca uczniów, gdzie każdy uczy
się w miejscu, które sobie wybiera (niekoniecznie w swoich ławkach, może na
boisku, może leżąc, może stojąc), z kim chce i jak chce. Nauczyciel wtedy
kontroluje postępy, wspiera, pomaga. Może kiedyś…
A Wy jak uczycie? Jakie
są Wasze ulubione metody?
Daria Maria Ziętek
Komentarze
Prześlij komentarz